Wspominając prof. Jerzego Limona, trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że wielkość wybitnego człowieka widać już za jego życia, ale czuć ją tak naprawdę dopiero po jego odejściu. Przeżycia profesora mogłyby zainspirować niejednego scenopisarza, i to takiego z „górnej półki” – nagradzanego w Cannes, Berlinie albo w Wenecji.