Strona główna 9 ARTYKUŁY 9 Wywiady 9 „Ocena jakości relacji szkolnych”. Pierwsze tak duże badania!

„Ocena jakości relacji szkolnych”. Pierwsze tak duże badania!

utworzone przez | maj 19, 2022 | Wywiady

Trwa właśnie ogólnopolski projekt badawczy, którego celem jest zmierzenie jakości relacji panujących w szkole pomiędzy uczniami, rodzicami i nauczycielami. Badania uwzględniają wątek pandemii COVID-19 i związanej z nią edukacji zdalnej. W tym profesjonalnym badaniu naukowym miały szansę wziąć udział szkoły z całej Polski. Po jego zakończeniu otrzymają one diagnozę stanu relacji pomiędzy uczniami, nauczycielami i rodzicami w swojej społeczności. Badania przeprowadza Fundacja „Dbam o Mój Z@sięg” we współpracy z Instytutem Socjologii Uniwersytetu Gdańskiego. Kierownikiem projektu jest prezes wspomnianej fundacji, dr Maciej Dębski z Wydziału Nauk Społecznych UG. Poniżej prezentujemy rozmowę, w której dr Dębski opowiada nam o trwającym jeszcze projekcie. Już wiadomo, że jego wyniki będą w wielu przypadkach zaskakujące.

▶ Pełna nazwa projektu brzmi „Ocena jakości relacji szkolnych”. To nie jest pierwsze tego typu badanie przeprowadzane przez Fundację „Dbam o Mój Z@sięg” i UG, prawda?

Rzeczywiście, rok temu przeprowadziliśmy pilotaż takich badańmw Gdyni. Nazwaliśmy go „Ocena jakości relacji w szkołach”. Wcześniej udało nam się uzyskać dofinansowanie z Urzędu Miasta Gdyni, dzięki czemu mogliśmy przeprowadzić badania ilościowe i jakościowe wśród uczniów, rodziców i nauczycieli. Po wszystkim pomyśleliśmy sobie, że skoro mamy narzędzie badawcze, które pozwoliło nam uzyskać wiele ciekawych informacji na temat relacji w szkolnym środowisku, to warto zrobić podobne badanie o zasięgu ogólnopolskim. Postanowiliśmy gdyński pilotaż przerzucić na szkoły, które są już zrzeszone w realizowanym przez nas bezpłatnym programie o nazwie Szkoła Odpowiedzialna Cyfrowo. Zrzesza on tysiąc pięćset szkół z całego kraju. Jego idea jest szeroka, ale najważniejszym założeniem jest fakt, że chcemy uczyć szkoły balansu pomiędzy światem cyfrowym a światem analogowym, wyposażając je w odpowiednią wiedzę, którą przekuć można na programy profilaktyczne, szkolenia i debaty. Tym samym wszystkie szkoły zarejestrowane we wspomnianym programie zaprosiliśmy do udziału w badaniu naukowym „Ocena jakości relacji szkolnych”. Wiele z nich bardzo chętnie na to przystało. Aktualnie w projekcie bierze udział sześćset szkół z całej Polski i cały czas dopisują się kolejne. Z tego powodu postanowiliśmy wydłużyć cykl tych badań do 20 czerwca, chociaż pierwotnie mieliśmy je zakończyć 31 marca. To pierwsze badania tego typu na tak ogromnych próbach i pierwsze badania, w których uczniowie i szkoły dostają wyniki do indywidualnego wykorzystania przez siebie. Ponadto to pierwsze badania, które opierają się na metodzie usług hotelarskich przeszczepionych na poziom badań edukacji.

▶ Skąd taki pomysł?

Kiedyś pomagałem obliczać wyniki niezbędne do pracy zaliczeniowej koleżance, która robiła doktorat z usług hotelarskich. Nie jest istotne, jakie to były badania, ważne, że właśnie wtedy poznałem ową metodę i się nią zachwyciłem. Byłem ciekawy, czy ktoś ją stosuje w naukach społecznych. Okazało się, że nie. Dowiedziałem się, że to hermetyczna metoda wykorzystywana wyłącznie w usługach hotelarskich. Poznałem ją i jestem zadowolony z tego, jak się sprawdza w moich badaniach. Przyniosła efekty kilka lat temu, kiedy dla Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego robiłem badania dotyczące satysfakcji z pracy nauczycieli, a wcześniej wykorzystałem ją do badań satysfakcji z pracy pracowników socjalnych. Na podstawie tych badań uzyskałem bardzo ciekawe informacje. Dlatego nie miałem żadnych wątpliwości, że przy obecnych badaniach również wykorzystam tę metodę.

▶ Na czym ona polega?

Proszę sobie wyobrazić, że wyjeżdża pani z rodziną na wakacje i szuka hotelu. Pewne rzeczy są priorytetowe: animacje, plaża przy hotelu i tak dalej. Na podstawie ankiety filtrujecie wymagania, ale tak, aby ważność każdego z tych atrybutów można było ocenić w skali od jednego do pięciu. Jeśli na czymś pani bardzo zależy, zaznacza pani pięć. Po wakacjach również otrzymuje pani ankietę do wypełnienia i ocenia pani dokładnie to samo, również w skali od jednego do pięciu. To ocena tego, jak było. Jeśli dany atrybut spełnił oczekiwania, otrzymuje najwyższą ocenę, czyli pięć. Mamy tu zatem „ważność” i „ocenę”. „Ważność” to jest moje oczekiwanie. Oczekuję czegoś, ale jadę na wakacje i realnie to oceniam. Jeśli ocena jest równa oczekiwaniu, to wynik, który otrzymujemy, jest równy zeru. Jeśli oczekiwałem czegoś na pięć i oceniłem to na pięć, to mamy zero. Natomiast te oczekiwania mogą być wyższe albo niższe niż ocena. Oczekiwałem czegoś na trzy, ale było tak fantastycznie, że dałem pięć. Wtedy różnica takich porównań wynosi dwa. Podobną metodę zastosowaliśmy w badaniach wśród uczniów.

▶ Wspomniał pan, że szkoły będą miały dostęp do wyników wygenerowanych na podstawie tych ankiet?

Wartością dodaną tych badań jest fakt, że każda szkoła biorąca udział w projekcie otrzymuje swój kod i wszystkie badania są dla niej dostępne online. Co to oznacza? To, że nie tylko studenci UG będą mogli na podstawie tych wyników badań napisać prace licencjackie czy magisterskie, nie tylko Fundacja „Dbam o mój „Z@sięg” czy Uniwersytet Gdański wyda bardzo potrzebne materiały. Istotne jest również to, że każda szkoła biorąca udział w tym badaniu może dostać wyniki swoich uczniów w postaci spersonalizowanego raportu. Uniwersytet Gdański i Fundacja „Dbam o mój Z@sięg” dostarczają konkretne diagnozy dla konkretnych szkół. Chcemy uzyskać bardzo duży zbiór danych i na podstawie tych wyników zrealizować różnego rodzaju szkolenia oraz debaty, wydrukować materiały edukacyjne, napisać raport i publikacje.

▶ Ile takich raportów zostało wygenerowanych do dziś i co powinna zrobić szkoła po otrzymaniu wyniku?

Do dziś zostały wygenerowane czterysta dwadzieścia dwa raporty. Są one na bieżąco przekazywane koordynatorom, ponieważ każda szkoła w tym projekcie ma taką osobę, z którą się bezpośrednio kontaktujemy. Jeśli chodzi o sposób wykorzystywania takich wyników przez szkoły, to może być różnie. Szkoły mogą podziękować za certyfikat i schować wyniki do szuflady. Mogą podzielić się wynikami z rodzicami, wysyłając je im za pośrednictwem dziennika elektronicznego. Część szkół może rozłożyć te wyniki n części pierwsze i przygotować własną prezentację. Inne szkoły na podstawie raportu mogą pozyskać środki finansowe po to, aby móc prowadzić różnego rodzaju zajęcia profilaktyczne. Wnioski składane przez szkoły do urzędów, gminnych komisji, ośrodków profilaktycznych generują środki finansowe dla szkół, które chcą prowadzić jakąś profilaktykę. Wnioskodawcy, którzy wykażą, że mają własną diagnozę, punktowani są wyżej. Nasze badania im to zapewniają. Już wiemy, że wiele szkół tworzy programy profilaktyczne na podstawie naszych wyników. Powstają szkolenia, debaty, dni profilaktyki, tydzień dbania o relacje. Znam takie szkoły, które pracując z uczniami na podstawie naszych wyników, rekomendacji i konkretnych danych, stworzyły coś pożytecznego. Pokazały one na swoim terenie, korytarzu, w salach albo w aulach procentowe wyniki, które wygenerowaliśmy specjalnie dla nich. W ten sposób na przykład szkoła zwraca swojej społeczności uwagę na to, że aż trzydzieści pięć procent uczniów doświadcza cyberprzemocy. Tak to powinno wyglądać. Po to również to robimy.

▶ Celem ogólnopolskiego projektu badawczego „Ocena jakości relacji szkolnych” jest zbadanie jakości relacji panujących w szkole pomiędzy uczniami, rodzicami i nauczycielami. Jaki jest ogólny wynik tego badania z uwzględnieniem wątku edukacji zdalnej i pandemii COVID-19?

Wyniki przebadanych dotychczas czterdziestu ośmiu tysięcy uczniów zadają kłam powszechnej opinii, że relacje z uczniami, nauczycielami i rodzicami przez pandemię się pogorszyły. Często się słyszy, że dzisiaj te relacje są fatalne. Gorsze niż przed pandemią. Okazuje się, że tak nie jest. Gdy pytaliśmy uczniów i nauczycieli – rodzice będą dopiero badani – o stan ich relacji, to badane osoby wykazały, że te relacje się nie zmieniły. Co więcej, u niektórych się one poprawiły. Oni są w lepszych relacjach z rodzicami niż przed pandemią. Ta sytuacja ich zbliżyła, ponieważ częściej ze sobą przebywali i dopiero teraz zaczynają się tak naprawdę poznawać. Oczywiście część uczniów i nauczycieli odpowiedziała, że relacje w szkole uległy pogorszeniu. Jednak to pogorszenie relacji pojawiło się najczęściej na równorzędnej linii uczeń–uczeń, nauczyciel nauczyciel. Nie odnotowaliśmy znaczącego pogorszenia relacji między uczniami a nauczycielami. Warto również zwrócić uwagę na wątek zdrowia. Niestety otrzymane przez nas wyniki wskazują, a stosowaliśmy taki psychologiczny test dla dzieci i młodzieży, że aż 40% młodzieży doświadcza symptomów depresji. To bardzo dużo. Z tego 25% dzieciaków to są osoby, które od razu powinny rozpocząć konsultacje z terapeutami. To oczywiście nie jest żadna nowość, ponieważ mówi się o tym od dawna. Inna niepokojąca rzecz, która wyszła nam z badań, dotyczy problemów dzieci i młodzieży. Na pytanie, które z wymienionych problemów nasiliły się w czasie pandemii i zdalnej edukacji, spora część nie zaznaczała „przemocy w rodzinie”, „zaniedbania”, „cyberprzemocy”, „myśli samobójczych”, „braku chęci do życia”. Na pierwszym miejscu pojawiły się dwie bardzo psychologiczne odpowiedzi: „poczucie, że nic mi się nie chce robić” i „obniżony nastrój”. „Poczucie, że nic mi się nie chce robić” można tłumaczyć jako drastyczny spadek motywacji, braku celu w życiu albo, co gorsza, może to być problem z samą wolą życia, czyli apatią życiową. Jest taki prosty psychologiczny pomiar, nazywany wolą życia. Zapytaliśmy uczniów o to, jak bardzo w obecnych dniach chce im się żyć. Mieli zaznaczyć odpowiedź w skali od jednego do dziesięciu, gdzie dziesięć oznaczało dużą wolę życia. Podobne pytanie zadaliśmy młodzieży przed pandemią. Wykorzystaliśmy taką samą skalę. Co się okazało? Średni wynik dla obecnych badań to 6,03 punktu w skali od jednego do dziesięciu, a dla badań, które realizowaliśmy przed pandemią, to 7,06. Spadek o prawie jeden punkt w dwóch badaniach to bardzo niepokojący objaw.

▶ Ciśnie się na usta pytanie: dlaczego? Co może być przyczyną? Czy sama pandemia i spowolnienie tempa życia?

Wierzę, że młody organizm ma dużą wolę życia, jeśli czuje się bezpiecznie. Do takich wyników na pewno przyczyniła się izolacja społeczna. Nie pomaga też to, co widzimy w telewizji w związku z wojną. Nie bez przyczyny pozostają również rozwój nowych technologii i mocne zaangażowanie się w ten świat. Przypominam sobie inne pytanie: „Z poniższej listy zaznacz sposób spędzania czasu wolnego, który aktualnie podejmujesz wyraźnie częściej”. Pierwsze dziesięć najczęściej podejmowanych czynności przez uczniów biorących udział w badaniu dotyczyło mediów społecznościowych. Nadużywanie nowych technologii i związany z nimi stres ekranowy na pewno nie pozostaje bez wpływu na stan umysłu młodych ludzi. Nadużywanie nowych technologii może nie czyni nas bardziej samotnymi, ale czyni nas smutniejszymi. One mają ogromny wpływ na samopoczucie dzieci i młodzieży. Problemy, które się nasiliły z ich powodu i które ja obserwuję również u moich studentów, to nie tylko obniżony nastrój i fakt, że nic im się nie chce. Potem w skali mamy „problemy z koncentracją”, „kłopoty ze snem”, „przemęczenie ekranowe”, „brak akceptacji tego jak wyglądam”, „uzależnienie od nowych technologii”. Uważam, że na to poczucie, że „nic mi się nie chce robić” i że „mam obniżony nastrój” wpływa zmiana związana ze spędzaniem czasu wolnego.

▶ Część tych problemów nasiliła pandemia, ale czy można się pokusić o stwierdzenie, że dzisiejsze wzajemne relacje młodych ludzi są dużo gorsze niż relacje obecnych trzydziestolatków, kiedy byli w tym samym wieku?

U wielu na pewno tak, ale u innych jest zupełnie odwrotnie. Pamiętajmy, że internet jest jednak przestrzenią, gdzie można utrzymywać kontakty ze znajomymi i nie tylko. Przypomnijmy sobie czas, kiedy musieliśmy żyć zamknięci w domach z powodu pandemii albo w izolacji z powodu koronawirusa. Tylko dzięki internetowi i kamerce widzieliśmy innych ludzi. Raportów na temat młodzieży w pandemii powstało bardzo dużo. Sam kilka z nich przeanalizowałem. Kiedyś natknąłem się na wynik badania jakościowego, z którego wywnioskowano, że „przez pandemię młodzież przestała spotykać się bez wyraźnego powodu”. Dwa lata w pandemii to wystarczający czas, aby ludzie nabrali nowych nawyków w funkcjonowaniu. Na podstawie własnych badań i obserwacji myślę, że wielu z nas mniej potrzebuje innych osób i spotkań, bo jest nam dobrze samym ze sobą. Proszę zobaczyć, zamknęli siłownie w momencie, kiedy one były pełne, a teraz są niemal puste, kiedy są otwarte. To oznacza, że w międzyczasie, w ciągu tych dwóch lat zmieniliśmy swój stosunek do chodzenia na siłownię. To wcale nie oznacza, że nie ćwiczymy. Może robimy to na świeżym powietrzu, może wciąż online. Myślę, że nasze badanie nie odpowie, w którą stronę pójdą owe relacje, natomiast jest kilka ważnych informacji, na które na pewno będziemy chcieli zwrócić uwagę decydentów. Na przykład na to, że szkoła wciąż kojarzy się wielu uczniom ze stresem i z niepewnością. Na to, że wciąż wielu uczniów doświadcza dyskryminacji nie tylko ze strony innych uczniów, ale również ze strony nauczycieli. Ponad połowa z dotychczas przebadanych osób podkreśla, że zupełnie nie ma wpływu na to, co się dzieje w szkole. Nie może zadecydować o wystroju sali czy w jaki sposób prowadzone są lekcje. Ma wprawdzie wpływ na to, kto zostanie przewodniczącym szkoły, ale to wciąż za mało dla tych, którzy chcieliby poczuć się w takiej szkole pewniej. W tym miejscu przytoczę inne ciekawe pytanie z naszej ankiety: „Czy kiedykolwiek zwracałeś się do nauczyciela albo wychowawczyni z prośbą o rozwiązanie swojego prywatnego problemu?”. Okazuje się, że prawie 25%, czyli co czwarty uczeń, szuka wsparcia u swojego wychowawcy. Co to znaczy? To znaczy, że dla tej młodzieży nauczyciel jest osobą zaufania publicznego, kimś, komu można zaufać bardziej niż rodzicom, u kogo można szukać pomocy. Niestety, uczniowie nie zawsze ją tam znajdują.

▶ Jak to przełożyć na rekomendacje?

Rekomendacje, które są wynikiem takich badań, są kluczowe! W tym konkretnym wypadku nauczyciel powinien umieć rozmawiać, aktywnie słuchać, powinien być empatyczny, powinien być dobrym doradcą. Jeśli jednak zapytamy dzisiejszych nauczycieli, czy są przygotowywani, aby tacy właśnie być, to taki nauczyciel chemii czy fizyki spojrzy na nas albo ze wstydem, albo jak na wariatów. Nie uczą ich tego na uniwersytetach. I to błąd! Niemal nie ma dzisiaj zajęć o tym, jak dbać o relacje z uczniem. To właśnie będzie nasza rekomendacja. Dzisiaj takie zajęcia są niezbędne! Zarówno na Uniwersytecie instytucji, która przygotowuje nauczyciela do pracy w szkole. Jeżeli chcemy, aby uczeń miał dobre relacje z nami, to my musimy być otwarci na naszego ucznia również w kwestiach pozaszkolnych. Czasem wystarczy, aby taki uczeń wiedział, że może się zwrócić do nauczyciela o pomoc. Nie chodzi o to, aby wychodzić z roli nauczyciela i wszystkim pomagać. Chodzi o to, aby uczniowie mieli świadomość, że mogą skorzystać z tej pomocy, kiedy naprawdę jej potrzebują.

▶ Jakie zatem powinny być kompetencje nauczyciela? Co oczywiście pośrednio wynika z omawianego raportu.

Dzisiaj nauczyciela – a zwłaszcza nauczyciela akademickiego – należy postrzegać nieco inaczej. My nie jesteśmy osobnikami mającymi przyjść na zajęcia, wyklepać wiedzę, wlać ją do paru głów, zamknąć swojego laptopa i wyjść. Wydaje mi się, że dla dobra rozwoju naukowego i edukacji młodych ludzi nauczyciele powinni być kimś więcej niż tylko przekaźnikami wiedzy, czyli tego, co sami potrafią zrobić i tego, co sami przeczytali. Powinni być osobami, które wzmacniają ucznia czy studenta. Nie tylko w sferze socjologii, psychologii, geografii czy chemii, ale wzmacniają go osobowościowo jako człowieka. Dodają mu pewności siebie. Jeżeli uczeń wyjdzie ze szkoły z dobrymi wspomnieniami, pamiętając, że miał ciekawego nauczyciela, i że to była osoba, do której mógł zwrócić się po pomoc, to myślę, że takiemu uczniowi w życiu może być łatwiej. To również go ukształtuje. Widzę, że dzisiejsi uczniowie potrzebują takich wariatów edukacyjnych, pasjonatów, mentorów ze swobodą w przekazywaniu wiedzy i z błyskiem w oku. Taki pasjonat potrafi nauczyć i przekazać wiedzę w sposób ciekawy, ale jednocześnie akcentując praktyczną możliwość jej zastosowania. Mnie praktyczną możliwość zastosowania zdobytej wiedzy pokazała praca. Nowymi technologiami zajmuję się od sześciu, siedmiu lat, ale wcześniej, jeszcze przed pracą na Uniwersytecie Gdańskim, na którym pracuję od lat dwudziestu, pracowałem z osobami bezdomnymi. Badania wśród osób bezdomnych pokazały mi, że użycie w praktyce uzyskanych dzięki nim wyników może sprawić, że niektórym ludziom będzie się łatwiej żyło. Być może przestaną żyć wśród bezdomnych. Moje badania doprowadziły do tego, że system pomocy i integracji społecznej zaczął się zmieniać. To jest właśnie ta praktyczna użyteczność. Studentom i młodszym uczniom niezwykle brakuje tego na zajęciach z matematyki, fizyki czy geografii. Jeżeli my, wykładowcy, będziemy pasjonatami i doprowadzimy do tego, że to, czego uczymy ucznia, zamienia się w praktyczną rzeczywistość, to mamy realny wpływ na świat i dzięki temu czuje to również nasz uczeń. Jego podejście do nauki się zmieni. Będzie lepsze, pełniejsze i efektywniejsze.

▶ Skąd takie zainteresowanie nowymi technologiami i objęcie ich badaniami na tak szeroką skalę w różnych konfiguracjach życia dzieci i młodzieży?

Pierwsze badania, które zrobiłem w zakresie fonoholizmu, wykluły się dzięki przedmiotowi o nazwie projekty badawcze. Studenci pracują na nim w maksymalnie dwunastoosobowych grupach. Każda grupa ma swojego wykładowcę i ten wykładowca w ramach sześćdziesięciu godzin zajęć ma za zadanie ułożyć narzędzie badawcze ze studentami, przeprowadzić badania, napisać raport, stworzyć prezentacje i przeprowadzić studentów przez ten cały cykl realizacji badań. Jako jeden z wykładowców postanowiłem zbadać, czy nie nadużywamy nowych technologii. Na ten pomysł wpadłem w wyniku własnych doświadczeń. Sam bowiem korzystałem z nowych technologii bardzo często. Byłem ciekawy, czy podobnie jak ja równie intensywnie korzysta z nich młodzież. Przeprowadziłem z moimi studentami pilotażowe badanie, którego wyniki mnie zaskoczyły. Nowe technologie już wtedy były nadużywane. Postanowiłem zająć się tym tematem szerzej i zrobić badania ogólnopolskie. To wtedy powołaliśmy z moją studentką, z którą pracowałem, Fundację „Dbam o mój Z@sięg”. W międzyczasie wymyśliłem eksperyment „Poz@ Siecią”, który teraz będę powtarzał. W 2016 roku poprosiłem ponad stu uczniów z Trójmiasta, by przez trzy dni nie korzystali z żadnych mediów społecznościowych. Odcięli się od internetu, telefonów komórkowych, komputerów, tabletów, telewizji i gier typu PlayStation. W czasie tego detoksu cyfrowego uczestnicy eksperymentu mieli prowadzić dziennik ze swoimi przemyśleniami. Znaczna część zapisków dotyczyła oczywiście braku internetu. Odłączeni zwrócili uwagę na to, że mają teraz więcej czasu na naukę, która, o dziwo, nie zajmuje im całego dnia. Młodsi zajęli się zabawą, a starsi spędzali więcej czasu z rówieśnikami poza domem. Wyjątkiem były te osoby, które miały jakąś pasję. Wiele osób lepiej spało. Co ciekawe, o wnioski zostali poproszeni również rodzice. Zauważyłem, że ten detoks okazał się najtrudniejszy dla matek. Wiele z nich przyznało, że źle się czuło, nie wiedząc, co robi ich dziecko. Bywały takie, które zwalniały się z pracy, by sprawdzić, czy dziecko wróciło po szkole do domu. Same dzieci, głównie nastolatki, narzekały na nudę, brak szybszego kontaktu z kolegami i trudności organizacyjne, ponieważ nie mogły sprawdzić w internecie informacji potrzebnych do szkoły albo rozkładu komunikacji miejskiej. Na podstawie wyników wykonaliśmy duże badania jakościowe, na które rzuciły się media. Fundacja zaczęła prężnie działać, a ja połączyłem swoją pracę na Uniwersytecie Gdańskim i swój warsztat socjologa z pracą w niej.

Do pracy w fundacji przyjmujemy na praktyki studentów z różnych kierunków. Samo nadużywanie nowych technologii czy uzależnienie się od nowych technologii to nie tylko kwestia socjologii, psychologii czy pedagogiki, ale również innych dziedzin. Mamy tu do czynienia z multidyscyplinarną współpracą. Oczywiście w większości studenci przychodzą z Wydziału Nauk Społecznych. Ja sam się śmieję, że jestem bardziej psychologiem społecznym niż socjologiem. Jednak socjologia społeczna i psychologia leżą bardzo blisko siebie. Reasumując, fundacja powstała trochę z przypadku, trochę „ze znudzenia” bezdomnością, trochę z własnych doświadczeń. Dzisiaj jesteśmy o wiele dalej, robimy kolejny offline dla dzieci i młodzieży, przeprowadzamy kampanie społeczne, pomagamy układać narzędzia diagnostyczne, realizujemy badania, wspieramy gminy i powiaty w budowaniu różnych programów profilaktycznych. Docelowo fundację stworzyłem, aby zbudować Ośrodek Ciszy i Klinikę Uzależnień. Do tego czasu chcemy współpracować razem z Uniwersytetem Gdańskim. Dostarczamy studentom materiały do badań oraz źródła do artykułów naukowych. Widzę, że wokół naszych wyników badań powstają zespoły badawcze. Mówię im często „Słuchajcie, macie problem z badaniami, a ja mam akurat badania, może byśmy wspólnie coś napisali”? To się wszystko uzupełnia.

▶ Wróćmy do badań związanych z relacjami w szkole. Chciałabym uporządkować wcześniejsze informacje. Gdyby mógł pan wymienić trzy lub cztery rzeczy, które najbardziej państwa uderzyły z przeprowadzonej dotychczas analizy – co by to było?

Wymieniłbym stres technologiczny, bardzo duże zmiany w sposobie spędzania czasu wolnego na korzyść nowych technologii, kwestię niskiego stanu psychicznego młodych osób i fakt, że część osób zaczyna szukać wsparcia w rozwiązywaniu problemów prywatnych u swoich wychowawców. Warto wspomnieć również o tym, że zapytaliśmy uczniów, na ile ważne jest posiadanie dobrych relacji z koleżankami, kolegami, wychowawcą, nauczycielami, z dyrektorem. Mieli podać swoje oczekiwania w skali od jednego do pięciu. Niestety, nie wiem jeszcze dlaczego, ale te oczekiwania dobrych relacji nawet nie przekraczają czterech. Tam są również wyniki o wartości dwa. Niestety, nie mamy żadnych badań porównawczych. Nie wiemy, co będzie dalej. Co ciekawe, oceny tych relacji są wyższe. Ta młodzież jest na takim emocjonalnym plusie. Lepiej ocenia, niż oczekuje. Byłbym jednak bardziej zadowolony, gdyby to było podniesione chociaż o jeden punkt. Oni są na tym emocjonalnym plusie nie dlatego, że lepiej oceniają, tylko dlatego, że tak niewiele oczekują. To zastanawiające, dlaczego uczniowie na starcie mają tak małe oczekiwania dotyczące relacji z innymi…

▶ Czy jest pan w stanie – ogólnie rzecz jasna – stwierdzić, w jakim środowisku badanie wypadło najgorzej, a w jakim – najlepiej?

Jeśli chodzi o takie zaawansowane statystyki, to rezygnujemy z nich w raporcie ogólnym. Będziemy o nich pisać w artykułach naukowych. Wiemy przecież, że sami rodzice różnią się od siebie, chociażby wykształceniem. To już rodzi spore różnice w wynikach. Również same wyniki nauczycieli mogą się różnić ze względu na staż pracy czy awans. Zupełnie inaczej będzie udzielał odpowiedzi młody nauczyciel, który jest jeszcze stażystą, a zupełnie inaczej dyplomowany pedagog, który uczy już trzydzieści lat. Ogólny raport nie może być cegłą na czterysta stron. Już wiemy, jak funkcjonują media. Jeśli dostaną trzystustronicowy raport, to go nie przetrawią. Jak dostaną esencjonalną pigułkę, gdzie będzie trzydzieści stron mięsa, to na podstawie tych kilkudziesięciu stron będą zapraszać naszych ekspertów do telewizji i do radia. Chcemy jednocześnie, aby na podstawie tych wyników powstały scenariusze zajęć z edukacji medialnej i ciekawe infografiki. Zależy nam na tym, aby raport przerodził się w coś praktycznego. Dał odpowiedzi również na zadane przez panią pytanie. Pomógł wielu młodym ludziom z różnych środowisk. Dodam, że wyniki badań, zwłaszcza odpowiedzi na pytanie „Jakich problemów doświadczasz częściej niż przed pandemią” były dla fundacji punktem wyjścia dla stworzenia dwóch dziesięciodniowych wyjazdów dla dzieci w wieku od siódmego do siedemnastego roku życia, gdzie z jednej strony odłożymy na bok nowe technologie, a aktywności w postaci zabawy, rywalizacji, kooperacji, zajęć socjoterapeutycznych, psychologicznych będziemy robić po to, aby obniżyć negatywne skutki technologicznych problemów i skończyć z apatią życiową. To będzie dotyczyć z jednej strony poprawy zdrowia psychicznego, odbudowania pewności siebie, zwrotu ku relacjom osobistym, a nie wirtualnym. Z drugiej strony będziemy również uczyć bezpieczeństwa cyfrowego. Codziennie odbywać się będą zajęcia z socjoterapeutą i z psychologiem. To będą wyjazdy odpłatne, ale dzięki temu będziemy mogli więcej zrobić, bardziej pomóc, i zyskamy większe możliwości1.

▶ Projekt „Ocena jakości relacji szkolnych” dotyczył głównie dzieci od piątej klasy szkoły podstawowej. Dlaczego w badaniu nie brały udziału dzieci z młodszych roczników?

Narzędzie było łatwe, ale długie. Pomyśleliśmy, że uczniów z klas edukacji wczesnoszkolnej nie ujmiemy w badaniu, bo to jest zupełnie inna percepcja. Oni nie byliby w stanie na wiele pytań odpowiedzieć. Zaczęliśmy więc od klasy piątej w górę.

▶ Biorąc pod uwagę wyniki tego badania, Fundacja „Dbam o mój Z@sięg” planuje opracować szkolny program profilaktyczny dla dzieci i młodzieży. Jakie będą jego podstawowe założenia?

W mojej opinii na poziomie szkół podstawowych i ponadpodstawowych brakuje przedmiotu, który moglibyśmy nazwać edukacją medialną. Ten problem dotyczy również młodszych klas edukacji wczesnoszkolnej. Owszem, jest informatyka, jest programowanie, i świetnie. Przy czym to nie jest taka informatyka, jakiej uczyliśmy się my. Oni nie piszą w Excelu, a programują roboty, projektują gry i tak dalej.

Jednak oprócz tej informatyki na poziomie rządowym powinien być wprowadzony wspomniany przedmiot, który moglibyśmy nazwać edukacją medialną. Moglibyśmy na nim mówić o higienie cyfrowej, o uzależnieniach od nowych technologii, ale też o ich pozytywnych aspektach, na przykład o blogowaniu. Warto uczulać dzieci i młodzież na patotreści i seksting. Dzieci nie są na to zupełnie wyczulone. Znam przypadek, że koleżanka koleżance udostępniła jakieś zdjęcie, zrobione zaraz po WF-ie w szatni, i zdjęcie to poszło w świat. Szkoła sobie z tym nie poradziła, a cała rodzina tej dziewczynki, której piersi trafiły do sieci, musiała zmieniać miejsce zamieszkania i układać sobie życie w nowym województwie, bo cała wieś huczała, że ona jest taka, a nie inna.

Z dziećmi powinniśmy dużo rozmawiać o wartościach, bo tak naprawdę tego brakuje w dzisiejszym realnym świecie. Nowe technologie je niestety wypłukują. Dla młodzieży świat realny i świat wirtualny nie są światami online i offline. To podział narzucony przez nas. Pamiętamy świat bez internetu, którego przecież kiedyś nie było. Młodzież traktuje te światy i swoje życie jako jedno.

Ona manifestuje swoją obecność w sieci tak samo jak poza nią. O tym często decyduje telefon, który nam jak i im towarzyszy zawsze. Pamiętajmy, że jeżeli dziecko jest dobrze wychowane, to nie stanie się patostreamerem, a w przyszłości nie zostanie pedofilem i nie będzie podkradało czyjejś tożsamości, stosując cyberprzemoc. Jeżeli nauczymy dziecko takich wartości, jak dobro wspólne, szacunek, empatia, tolerancja, altruizm i niewyśmiewanie się z zachowania innych, to realnie takie dziecko, będąc często online, będzie wiedziało, co jest złe, a co jest dobre. Podczas zajęć o edukacji medialnej i na naszym obozie to będzie częsty wątek: „Jeśli jesteś dobry dla innych realnie, to jest ogromne prawdopodobieństwo, że będziesz dobry dla innych również wirtualnie”. Właśnie na tej podstawie będziemy budować program profilaktyczny, który będziemy rekomendować szkołom, ponieważ widzimy, że same pogadanki
w szkołach nic nie dają. Nic się nie zmienia. Potrzebny jest przedmiot taki jak edukacja medialna i długofalowy przedmiot profilaktyczny skierowany do dzieci w klasach jeden–trzy. Warto wspomnieć, że dla tej najmłodszej grupy razem z Gdańskim Wydawnictwem Psychologicznym opracowaliśmy Fonolandię2. To również program profilaktyczny, który na podstawie materiałów edukacyjnych uczy te dzieci, jak odpowiedzialnie i bezpiecznie korzystać z mediów cyfrowych.

▶ Raport z badania „Ocena jakości relacji szkolnych” będzie jawny i szeroko rozpowszechniony?

Tak. W listopadzie mamy konferencję, na której będziemy chcieli przedstawić wyniki opracowanych badań. Sam raport chcemy upublicznić już we wrześniu. Dlatego teraz nie wszystko mogłem pani zdradzić, ale i tak uchyliłem duży rąbek tajemnicy. Jak wspominałem, do dziś przebadaliśmy czterdzieści osiem tysięcy uczniów, trzy i pół tysiąca nauczycieli, a zaraz ruszamy z badaniami dla rodziców. Jak mówiłem wcześniej, koniec procesu badawczego wcale nie jest związany z napisaniem książki i raportu. Nasz raport, który ujawnimy, nie będzie posiadał naukowych żargonów. Będzie dla wszystkich. Trafi do mediów, do szkół, do rad rodziców, do ośrodków profilaktycznych. Jest w stanie żyć w szufladach i to wcale nie pozamykanych. Natomiast później na Wydziale Nauk Społecznych, w szczególności w Instytucie Socjologii i Instytucie Psychologii, zastanowimy się, jak zgromadzony materiał badawczy przekuć na język nauki. Mam nadzieję, że uzyskane wyniki badań będą punktem wyjścia do artykułów w prestiżowych czasopismach naukowych.

Reasumując, w październiku chcemy opublikować raport i zrobić bardzo dużo szumu w Polsce. Dobry proces badawczy idzie jednak dalej. Sam raport będzie się kończył konkretnymi rekomendacjami. Będą oczywiście rekomendacje wystawiane na poziomie samej szkoły, a więc co szkoła sama może zrobić, co jednostka samorządu terytorialnego może zrobić, co rząd może zrobić i wreszcie – co mogą zrobić lokalne uniwersytety, żeby wspierać odpowiednią jakość relacji w tej szkole. Te rekomendacje będą pisane z różnych perspektyw. Będą horyzontalne i ogólne.

▶ Można podać przykład takiej rekomendacji?

Już na tym etapie wiemy, że będziemy rekomendować, aby szkoła była miejscem, gdzie dba się o dobrostan zdrowia ucznia. Priorytetem bowiem, co przecież wynika z całej naszej rozmowy, jest zabezpieczanie zdrowia psychicznego dzieci. To rekomendacja bardzo horyzontalna, szeroka. Wiemy, że zdrowie psychiczne uczniów jest dzisiaj zagrożone. Jest integralną częścią ich życia i należy o nie dbać. I z takiej horyzontalnej rekomendacji będziemy tworzyć szczegółowe rekomendacje, jak dalej należy postępować. Dla mnie rzeczą niepojętą jest fakt, że w wielu szkołach nie ma psychologa szkolnego albo jest taki, który pełni kilka funkcji. W tej sytuacji cała idea pomocowa gdzieś się rozmywa albo jej nie ma w ogóle. To jest dramat. My się silimy na różne rzeczy, aby dzieciakom żyło się lepiej, a zapominamy o tym, że one często nie mają do kogo zwrócić się o pomoc. Czasem nie mają z kim porozmawiać.

Po przeczytaniu dotychczasowych wyników uważam, że obecna szkoła się wcale dużo nie różni od szkoły, którą sam pamiętam. Pocieszające są pojedyncze oddolne inicjatywy edukacyjne, które starają się zburzyć ten pruski mur. Same wyniki nauczycieli nas zasmuciły. Widać, że część rad pedagogicznych jest totalnie skostniała i coś trzeba z tym zrobić. Wierzę, że tak duże, profesjonalne i tak nagłośnione badania jak nasze zaczną ten mur kruszyć.

▶ Dziękuję za rozmowę.


1 www.relacjewwakacje.pl
2 www.fonolandia.edu.pl