Uroczystość jubileuszu 75 urodzin Stefana Chwina, najbardziej gdańskiego z gdańskich pisarzy i odmienianego tego dnia przez wszystkie przypadki autorytetu, odbyła się 7 maja 2024 roku w Sali Mieszczańskiej Ratusza Staromiejskiego (Nadbałtyckie Centrum Kultury). Urodziny pisarza najwyższymi honorami i godnościami uczciły: Miasto Gdańsk – Medalem Prezydenta Miasta Gdańska, Województwo Pomorskie – statuetką Gryfa Pomorskiego z okazji 25-lecia Samorządu Województwa Pomorskiego „za zaangażowanie w pracę dla dobra wspólnego i regionu”, Rada Miasta Gdańska – obrazem gdańskiej malarki Magdy Benedy. Zapowiedziano również przyznanie pisarzowi przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego medalu „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Uniwersytet Gdański na uroczystości reprezentowany był przez rektora, prof. dr. hab. Piotra Stepnowskiego. Przybyła na uroczystość prezydent Miasta Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz, mówiła:
‒ Pięknie, mądrze opowiadasz nam Gdańsk, którego już nie ma. I opowiadasz nam o nas, jacy jesteśmy. Nie znaczy to, że nie zastawiasz na nas, czytelników, pułapek. Jesteś mistrzem zwątpień, czynisz świadkami wydarzeń granicznych.
Wybrane karty najnowszej książki Stefana Chwina pt. Mój Gdańsk, wydanej z okazji jubileuszu przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną w Gdańsku, zostały przedstawione czytelnikom prozy Chwina w interpretacji znakomitych aktorów: Katarzyny Figury – Ukrainki z teatralnej inscenizacji Hanemanna wystawionej w Teatrze Wybrzeże przed 22 laty ‒ oraz Mirosława Baki – scenicznej postaci outsidera, tytułowego Hanemanna.
Rozmowę z jubilatem poprowadził Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności. Dyskusja skupiona była wokół gdańskości prozy Stefana Chwina, wokół tej „wspólnoty wyobraźni”, która, jak zwierzał się jubilat, wyrosła w nim z buntu przeciw domowi rodzinnemu i szkole. Profesor Stefan Chwin ukończył Liceum Plastyczne w Orłowie, najdziwniejszą, jak mówił, szkołę na świecie, bo nad głowami latały sputniki, podczas gdy jej uczniowie uczyli się pisać gotykiem:
‒ Byłem wychowany, przez moich rodziców, uchodźców z Wilna i Warszawy, w chłodnym podejściu do Gdańska i nienawiści do Niemców – mówił. – Przeczytawszy Hanemanna, moja matka, która straciła wszystko w wojennej Warszawie, długo milczała, po czym powiedziała oskarżycielskim tonem: „Ty piszesz za dobrze o Niemcach, oni na to nie zasługują”.
W swojej prozie autor Hanemanna przedstawił Gdańsk jako miasto podwójnego wygnania, zamieszkane po wojnie przez ofiary Jałty, a opuszczone przez jego niemieckich mieszkańców, czemu poświęcony był fragment najnowszej książki, mówiący o zacieraniu śladów po poprzednich mieszkańcach w „mieście nad zatoką zimnego morza”.
Zachwyt pisarza Gdańskiem nie wyrósł zatem z zachłyśnięcia się, jak zasugerował dyrektor Kerski, mitem wielokulturowego Wilna:
‒ W moim domu absolutnie nie było mowy o tym wyidealizowanym obrazie Wilna, a źródłem mojego zachwytu dawnym Gdańskiem było przerażenie Przymorzem, antytezą miasta, miastem nieprawdziwym, a bezpośrednim impulsem zwrotu ku odległej historii starego Gdańska była brzydota tak zwanych stalinowców ‒ bloków leningradzkich – mówił.
Ta ważna rozmowa przeplatana była fragmentami książki Mój Gdańsk, pieczołowicie złożonej przez małżonkę profesora, Krystynę Lars, z często wcześniej niepublikowanych tekstów z prywatnego archiwum pisarza: wywiadów, wspomnień, świadectw chwil ważnych dla historii Gdańska, miniesejów, w zapierającej dech w piersiach mistrzowskiej interpretacji. Widownia znieruchomiała i łzy popłynęły podczas czytanej przez Katarzynę Figurę refleksji pisarza zawartej w tekście Błysk noża w Gdańsku, napisanej na gorąco w dniu zamachu na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza:
„Czy Bóg nie nudzi się tym wszystkim, co wyprawiamy na tej ziemi. Ileż to już razy widział na naszym padole równie okropne zbrodnie? I ile jeszcze zobaczy? Przygniata mnie monotonia istnienia. Wieczne powtarzanie tego samego. Przeklęta Fabryka Wszechświata produkuje uparcie wciąż takie same zdarzenia”.
W trakcie spotkania silnie wybrzmiała refleksja pisarza nad fundamentalną założycielską rolą Uniwersytetu Gdańskiego dla jego naukowej i pisarskiej drogi, w którym to uniwersytecie w czasach jego studiów zebrała się grupa przyszłych, wybitnych dziś intelektualistów, tworząca, o czym mówił z pewnym rozgoryczeniem, mniejszość intelektualną czy duchową. Profesor stoi po jej stronie, ale widzi dla niej zagrożenie w fali życia i nieuchronnym zacieraniu się śladów pamięci.
Na koniec prof. Chwin podzielił się swoim pisarskim wewnętrznym rozdarciem pomiędzy koniecznością tworzenia mitu, tej materii literatury, która przekracza rzeczywistość i na moment jednoczy, a zacięciem historyka dążącego do odkrywania prawdy minionych zdarzeń.
Uroczystość, będącą dyskursem nad dorobkiem pisarza, Basil Kerski podsumował słowami:
‒ W swojej prozie dałeś nam Gdańsk, który jawi się jako miasto wielokrotnego jednoczenia.
Panu profesorowi z okazji 75 urodzin życzymy co najmniej 100 lat i nieustającej weny twórczej!
Anna Malcer-Zakrzacka