Zamknięcie kampusów, ograniczenie do minimum fizycznych kontaktów, zastąpienie stacjonarnej nauki masową edukacją online, brak uczelnianej integracji, przyjaźń na odległość. Z tym wszystkim od ponad roku zmagają się uczelnie na całym świecie, w tym także Uniwersytet Gdański. Sprawdziliśmy, jakie odczucia towarzyszą naszej społeczności akademickiej – studentom, pracownikom naukowym i administracyjnym – w tym trudnym czasie.
STUDENCI
„«Innego końca świata nie będzie», przestrzega cię z nutą rozbawienia Miłosz, a ty doznajesz zawodu, bo przecież nie tak miało być, nie przed komputerem, nie bez widoku ludzkich twarzy. Właśnie tak ci przypadło w udziale, na miarę XXI wieku i na miarę tych 19 lat, które przeminęły, nikt nie wie, kiedy. Nie patrzysz w kalendarz, bo dla ciebie 2020 miał trzy miesiące i ani jednego więcej, a za rok będziesz świętować znów te same urodziny, bo przecież 2020 nie powinien się liczyć do wieku. Nie myślisz o wszystkich miejscach, w których nie byłeś, rozmowach, których nie przeprowadziłeś, ludziach, których nie poznałeś, a pozwalasz kropli goryczy przelewać czarę, która już i tak dawno się rozlała. Obojętnie przewijasz dymki czatu, które tak marnie imitują duszę, które mogły być bratnie. Nie włączasz się w dyskusję o kolokwium, ojczyźnie i Bogu, bo żadna ilość wykrzykników nie odda wystarczająco głośno twojej potrzeby interakcji […]”
– to cytat autorstwa Martyny Koszeli, studentki pierwszego roku skandynawistyki na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Gdańskiego. Pochodzi on ze zwycięskiego felietonu napisanego na konkurs „Moje studia w pandemii”, ogłoszony pod koniec ubiegłego roku na tym wydziale. – Największym zaskoczeniem i radością był dla mnie fakt, że uczestnicy konkursu otworzyli się, pozwolili czytelnikom felietonów zerknąć niejako przez kamery swoich monitorów, które zwykle mają wyłączone, za kulisy studenckiego życia w czasie zarazy – mówi pomysłodawczyni konkursu, dr Anna Malcer-Zakrzacka z Wydziału Filologicznego. – Kolejnym odkryciem było to, że sytuacja, w której żyjemy od roku, pozwoliła im dojrzeć, znaleźć nowe kierunki rozwoju, przezwyciężać spadki nastrojów, odważnie stawiać czoła wyzwaniom studiów podczas pandemii, a także w literackiej formie felietonu reportażowego przedstawić swoje doświadczenie, na nowo je zdefiniować i w pewien sposób oswoić.
To, czego najbardziej brakuje teraz młodym ludziom, to zwykła, realna interakcja, śmiech, kontakt face to face. Początkowa ekscytacja nauką zdalną – czymś nowym, innym, wolnym, ale też i znanym, ponieważ odbywającym się w zaciszu domowych pieleszy, czymś pełnym swobody i bez wyraźnych granic wyznaczanych przez czas przygotowań do wyjścia i dojazdu do domu, akademika czy na zajęcia – zastąpiona została tęsknotą za radością życia na kampusie, wśród znajomych, wykładowców i pań z dziekanatu. Brakuje „przybicia piątki” z uczelnią: realnej, mocnej, zdrowej i normalnej piątki, powiedzenia: „Halo, już jestem. Nic się nie zmieniło!”.
W tle tych rozważań pojawia się pytanie o to, czy wrócimy do dawnych czasów. – W pewnym sensie będziemy musieli uczyć się relacji społecznych od nowa – mówi dr Agata Rudnik, dyrektorka Akademickiego Centrum Wsparcia Psychologicznego UG. – Dystans społeczny już z nami zostanie. Przynajmniej taki symboliczny. Z pewnością jesteśmy już zmęczeni tą pandemią i po prostu tęsknimy za bezpośrednim kontaktem z drugim człowiekiem. Studiowanie to przecież dyskusja, to inspiracja drugą osobą, możliwość dzielenia się swoimi spostrzeżeniami. Spotkania na Teamsach nie oddają tego w pełni. Nie zawsze zajęcia online pozwalają nam uzyskać z nich tyle, ile moglibyśmy „w realu”. Sami prowadzący zajęcia również nie mają pewności, czy to, co przekazują, rzeczywiście trafia do studentek i studentów, czy rozpływa się gdzieś w sieci. Wszyscy czekamy na to, aż puste uczelniane korytarze wypełnią się znowu pozytywnym uniwersyteckim gwarem, bo przecież studiowanie to nie tylko nauka, a właśnie te wspomnienia, które zostają z nami na wiele lat – podkreśla.
Dowodem na to jest fragment opowiadania Filipa Rudolfa z Wydziału Prawa i Administracji, które okazało się najlepsze w ogłoszonym przez Dziekana WPiA UG konkursie literackim pt. „Tęsknię za tobą, Wydziale!”:
„Bez gwaru rozmów, tupotu kroków, wybuchów śmiechu, nerwowych szeptów, anegdotek, żartów i krzątaniny, a więc po prostu bez ludzi, ten Wydział okazał się jedynie wydziałem. […] Pandemia jest złożonym problemem. Emocje są złożonym problemem. Nie występują oddzielnie, wypreparowane, lecz współistnieją, współgrają jak grecki chór. Na jednej szali tęsknota, na drugiej nadzieja. To kwestia czasu, gdy ta druga przeważy”.
To optymistyczne, aczkolwiek melancholijne spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość. Pozytywny sposób na radzenie sobie z koronawirusem przedstawili też studenci 15 kierunków Uniwersytetu Gdańskiego, którzy nakręcili spot „To jest okej!”. Powstał on w ramach wykładu „Sztuka mówienia” prowadzonego przez dr. Miłosza Wojtynę z Wydziału Filologicznego. Spot zachęca do zadbania o (własne i cudze) dobre samopoczucie. Studenci przekonują: „czujesz, że w ciągu kwarantanny nie zrobiłeś nic wartościowego, chcesz rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady… Każdy z nas miewa lepsze i gorsze dni. Nie jesteś sam. Jesteś okej”. Doktor Wojtyna przekonuje natomiast, że kto chce naprawić świat, powinien zacząć od dobrych słów i dobrej rozmowy.
NAUCZYCIELE AKADEMICCY
Gdy zamknięto uniwersytety, wykładowcy otrzymali informację, że teraz będą pracować online. Większość musiała przestawić się na zupełnie inny tryb pracy. Nowy i, mimo wirtualnych kontaktów, właściwie bezosobowy. Z jednej strony różnej jakości połączenia internetowe nierzadko wpływały negatywnie na jakość dyskusji, z drugiej strony nie da się ukryć, że część studentów dzięki pracy zdalnej otworzyła się w owej dyskusji na innych i na prowadzącego. – Dla wielu wykładowców zaskakująca była konieczność szybkiego przejścia na nauczanie online. Część osób, które nigdy tego nie robiły, nagle musiała się dostosować i szybko nauczyć bardzo różnych umiejętności, nie tylko technicznych, ale też związanych z etykietą sieciową, ze sposobem mówienia. Trzeba było przezwyciężyć opory i lęk przed wypowiadaniem i pokazywaniem się przed kamerą. Wszystko było nowe – mówi prof. dr hab. Cezary Obracht-Prondzyński z Wydziału Nauk Społecznych.
Podobnie uważa dr Joanna Próchniak z katedry Ekonomiki Przedsiębiorstw: – Pierwszy semestr zdalnej pracy był najtrudniejszy z uwagi na stres, czasochłonność w przystosowywaniu aplikacji do indywidualnych potrzeb pracy ze studentami, konieczność przygotowania materiałów dla studentów niemal od nowa i oczywiście – zmianę interakcji ze studentami. Tym indywidualnym wysiłkom każdego z nas towarzyszyła eksplozja szkoleń, konsultacji, spotkań pracowniczych. Po trzech semestrach każdy z nas zdążył ochłonąć, wypracować nowe metody, sposoby prowadzenia zajęć, komunikacji podczas pracy w grupach. Dla odmiany dziś trudno sobie wyobrazić powrót do sali i pracy bez narzędzi, których dziś używamy.
Profesor Obracht-Prondzyński zastanawia się, co z tego wszystkiego z nami pozostanie. Niewątpliwie nowe umiejętności i sposoby pracy. Nikt nie będzie się już bał zorganizować konferencji online. Tak samo hybrydowy sposób prowadzenia zajęć nie będzie już wzbudzał takiego lęku jak wcześniej. Doktor Próchniak podkreśla natomiast, że z perspektywy pracy naukowej nastąpiła niesamowita akceleracja kontaktów naukowych. Nagle pojawiła się możliwość uczestniczenia w seminariach naukowych na całym świecie. Wprost nie sposób uczestniczyć we wszystkich – świat jest na wyciagnięcie ręki. To z pewnością nie skończy się wraz z wygaśnięciem pandemii.
Nauczyciele akademiccy niepokoją się jednak o młodych ludzi, studentów, także z własnych rodzin. Martwią się o wnuki, dzieci, siostrzeńców, bratanice. Podkreślają, że z prawdziwego akademickiego życia młodym ludziom „wypadły” trzy semestry studiów. Tymczasem studia to przecież najlepszy czas w ich dotychczasowym życiu. Znajomości i przyjaźnie z tych lat powinny pozostać z nimi na długo. Jednak w przypadku tej generacji mamy do czynienia z wielomiesięcznym brakiem uczelnianych kontaktów.
Czy nazwanie tego pokolenia generacją covid jest przesadą? Widać, jak rosną problemy nie tylko z wiedzą, ale też z emocjami, problemy mentalne i społeczne. – Brakuje nam kontaktów ze studentami, możliwości wspierania ich i poznania wtedy, kiedy tego potrzebują. Teraz bardzo trudno jest dostrzec studenta, który potrzebuje pomocy – mówi dr Joanna Próchniak. Trzeba mieć pomysł, jak temu przeciwdziałać, jak sobie z tym radzić. Dlatego tak ważna jest pomoc psychologiczna.
Profesor Obracht-Prondzyński obawia się również, że dalszy rozwój pandemii wyzwoli większe pokłady „zmęczenia mentalnego”, wypalenia, rozczarowania studiami, a po stronie wykładowców – znużenia taką pracą, którą wykonują. Podkreśla, że w tym trudnym czasie nieustannie zmieniają się reguły gry, czego przykładem są np. ostatnie arbitralne zmiany na liście czasopism. To, zdaniem profesora, jeszcze bardziej pogłębia frustrację, irytację, zmęczenie. Dziś w warunkach epidemii należałoby raczej oczekiwać stabilizowania reguł, wsparcia (od finansowego, przez wsparcie psychologiczne, aż po wzmacnianie umiejętności) oraz atrakcyjnego systemu zachęt.
-Funkcjonowanie uczelni w czasach pandemii COVID-19 jest niewątpliwie wyzwaniem dla wszystkich członków wspólnoty akademickiej – podkreśla Piotr Zieliński, kierownik Biura Rady Doktorantów UG. – Najbardziej brakuje mi zajęć prowadzonych w formie stacjonarnej, gdyż bardzo cenię sobie bezpośredni kontakt ze studentami. Między innymi z tego względu z utęsknieniem wyczekuję końca pandemii. Niestety, na razie musimy uzbroić się w cierpliwość i podporządkować obowiązującym obostrzeniom – w trosce o nasze wspólne dobro.
PRACOWNICY ADMINISTRACYJNI
Z ogromną zmianą zmagają się też pracownicy administracyjni. Również dla nich nie jest to łatwy okres. Kierownicy poszczególnych jednostek, dbając o bezpieczeństwo zespołu, wyznaczają dyżury. Spotkania w większych grupach organizowane są za pośrednictwem aplikacji MS Teams. Zwiększył się obieg dokumentów z wykorzystaniem skanów. Codziennie wysyłanych jest kilkakrotnie więcej maili niż wcześniej. Zmniejszono liczbę interesariuszy mających bezpośredni kontakt. Praca zdalna wydłużyła również czas pracy i teraz nierzadko nie kończy się ona o 16.00.
Ta zupełnie inna rzeczywistość służbowa wymusiła na administracji Uniwersytetu Gdańskiego jeszcze lepszą organizację. Pandemia spowodowała, że z dnia na dzień trzeba się było odnaleźć w nowej rzeczywistości i bardzo sprawnie się do niej dostosować. – Wymagały tego również zadania realizowane w ówczesnym Biurze Promocji, bowiem grupy docelowe, do których kierowaliśmy działania, niemal natychmiast przeniosły się całkowicie do świata online – podkreśla Iwona Kuklińska z Zespołu Promocji UG. – Przesunięciu uległy także terminy matur oraz rekrutacji, co z kolei przełożyło się na zmianę okresu poszukiwań informacji o studiach przez maturzystów. W tej sytuacji konieczne było szybkie podjęcie wielu kroków, aby skutecznie dopasować promocyjną aktywność do nowych realiów. Wszystko po to, aby utrzymać efektywność działań oraz maksymalnie zracjonalizować wydatki. Z perspektywy czasu widzę, że udało się nam osiągnąć zamierzone cele, mimo trudności związanych z pandemią i koniecznością pracy na odległość. Zakres działań obecnego Zespołu Promocji w ramach Centrum Komunikacji i Promocji nie pozwala na wprowadzenie pracy zdalnej w pełnym wymiarze, dlatego praca odbywa się w systemie hybrydowym.
W podobnej sytuacji jest Biuro Rekrutacji UG, które jak wiele innych jednostek na uczelni musiało zupełnie zmienić swój system pracy. – Z mojej perspektywy ograniczenie kontaktu bezpośredniego przede wszystkim znacznie wydłużyło czas niezbędny do wykonania poszczególnych zadań. Mimo że wraz z upływem miesięcy dopracowaliśmy techniczne warunki pracy z domu i na przykład nauczyliśmy się prowadzić rozmowy na Teamsach, nie wchodząc sobie w zdanie, to nie zmienia to faktu, że wszelkie konsultacje prowadzone online trwają znacznie dłużej, niż miało to miejsce stacjonarnie. To, co mi najbardziej doskwiera, to za krótka doba. Obowiązków w czasie pandemii przybywa. Widać to choćby w zwiększającej się liczbie maili, telefonów, pism trafiających do Biura Rekrutacji. Tylko od początku tego roku rozpatrzyliśmy już osiemdziesiąt wniosków studentów o obniżenie opłaty za usługi edukacyjne. Dla porównania, w analogicznym okresie roku ubiegłego wpłynęło takich pism trzydzieści osiem – mówi Beata Królczyk, kierownik Biura Rekrutacji Uniwersytetu Gdańskiego.
***
Na koniec warto wspomnieć o przestrzeni, w której wszystkie wspomnienia z tego okresu – tak trudnego dla całej społeczności akademickiej – zostaną zaklęte w jednym miejscu. Trafia tam dokumentacja dotycząca funkcjonowania uczelni. Jest ona przekazywana ze wszystkich komórek organizacyjnych uniwersytetu i odzwierciedla ich funkcjonowanie. Wśród przekazywanych materiałów znajduje się wiele dokumentów, na których powstawanie pandemia miała największy wpływ, zarówno w treści, jak i w formie. Są to harmonogramy pracy, sprawozdania, komunikaty, dokumentacja badań naukowych, prace zaliczeniowe, egzaminacyjne czy prace dyplomowe studentów powstające w formie elektronicznej.
Mowa oczywiście o Akademickim Archiwum Pandemii. – Pandemicznych wspomnień i relacji jest tu sporo, wspomnę tylko o kilku – mówi dr Monika Płuciennik, dyrektor Archiwum Uniwersytetu Gdańskiego. – Od Akademickiego Centrum Kultury „Alternator” otrzymaliśmy plakaty i ulotki oraz materiały w formie elektronicznej dotyczące realizowanych w 2020 roku imprez online, m.in. Nordic Focus Festival i koncertu zespołu Roomieńce. Pani profesor Janina Ciechanowicz-McLean przekazała swój referat na temat nowych problemów z zakresu prawa ochrony środowiska w dobie pandemii COVID-19, który wygłoszony został na konferencji zorganizowanej przez Uniwersytet w Bratysławie. Ciekawym materiałem są również dwadzieścia cztery nagrania audio bajki o Rumcajsie czytanej przez absolwenta UG, pana Jacka Górskiego. Nagrania te powstały w marcu i kwietniu 2020 roku z myślą o dzieciach koleżanek i kolegów pana Jacka, które nudziły się zamknięte w mieszkaniach.
Gromadzona w Akademickim Archiwum Pandemii dokumentacja jest udostępniana w czytelni Archiwum. W przyszłości planowane jest stworzenie specjalnej strony internetowej, na której będzie można zobaczyć materiały pozyskane do zasobu Archiwum. Doktor Płuciennik jest przekonana, że z perspektywy czasu przeglądanie tych materiałów będzie ciekawym doświadczeniem. – To, że znalazły się one w Akademickim Archiwum Pandemii na Uniwersytecie Gdańskim świadczy również o ich twórcach, pokazuje ich jako osoby wrażliwe na społeczny wymiar historii i zdające sobie sprawę z konieczności dokumentowania teraźniejszości dla przyszłych pokoleń – podsumowuje dr Płuciennik.
Nawet jeśli nie będziemy chcieli pamiętać już o tym czasie wyrzeczeń, warto zachować wspomnienia. Po to, aby przekonać się, że jako społeczność akademicka, mimo początkowych problemów, strat i niepewności jutra, zdaliśmy ten nieplanowany egzamin z nietypowej wspólnotowości. To daje siłę!