Przez ostatni miesiąc niszowa, zazwyczaj nierozpieszczana przez głównonurtowe media rozgłośnia Off Radio Kraków nie mogła zejść z nagłówków czołowych portali informacyjnych. Niespodziewany, tymczasowy wzrost zainteresowania działaniami stacji był związany z iście futurystycznym eksperymentem formalnym. Na kilka spektakularnych tygodni offową ramówkę zdominowała idea przywodząca na myśl wizję w konwencji science fiction ‒ profesjonalni prezenterzy zostali zastąpieni sztuczną inteligencją. Postaciami, których głosy, kompetencje, a nawet aparycja zostały pieczołowicie wygenerowane komputerowo.
Brawurowy pomysł nie zdążył się w pełni zmaterializować. Po fali krytyki odnoszącej się do koncepcji samej w sobie przyszedł czas na falę krytyki odnoszącej się do konkretniejszego przedsięwzięcia ‒ wywiadu, który cyfrowo wykreowana dziennikarka prze prowadziła z cyfrowo wykreowaną Wisławą Szymborską.
Osobliwy radiowy projekt wywołał właściwie jednogłośnie reakcję negatywną. Komentatorzy, publicyści i po prostu słuchacze piętnowali np. dystopijną politykę pracowniczą ‒ koszmarny sen o automatyzacji, która zamiast wyręczać ludzkość, zabiera jej chleb. Potępiali też trywialną formułę inicjatywy polegającą na wyprodukowaniu trojga wirtualnych dziennikarzy, posklejanych z boleśnie stereotypowych biogramów „młodych, wykształconych, z wielkich miast”. Z konsensusu opinii publicznej można było wyczytać przekonanie o tym, że w tym szczególnym przypadku intencja naukowa została dość brutalnie przygnieciona przez intencję promocyjno-marketingową.
Krytyczne uwagi nie przeszły bez echa. Po tym, jak władze rozgłośni zdecydowały się za kończyć projekt, na oficjalnej stronie internetowej Off Radia Kraków pojawiło się swoiste post scriptum do całego zamieszania, zatytułowane Czego dowiedzieliśmy się o AI i nas samych – podsumowanie eksperymentu Off Radia Kraków.
W sześciu zwięzłych akapitach redaktor naczelny Marcin Pulit pokusił się o wyjaśnienie pobudek, którymi kierował się on i jego zespół podczas wprowadzania w życie prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjnego pomysłu w historii ich macierzystego medium. Swoje oświadczenie redaktor Pulit zaczął od próby przekonania czytelnika do tego, że „ten projekt był pomyślany jako głos w debacie na temat szans i zagrożeń, jakie niesie ze sobą rozwój sztucznej inteligencji”. W kolejnym zdaniu stwierdził jeszcze, że „misją radia publicznego jest uważna obserwacja zmieniającej się rzeczywistości, stawianie pytań, prowokowanie dyskusji o cywilizacyjnych wyzwaniach”.
Słowa naczelnego przedstawiają krótkotrwałą, aczkolwiek intensywną przygodę z AI jakoiście transgresyjny performance społeczno-kulturowy. Z tych stwierdzeń wyłania się obraz Off Radia pełniącego funkcję sumienia współczesnej cywilizacji, odgrywającego rolę czwartego po Marksie, Nietzschem i Freudzie mistrza podejrzeń, stojącego na straży etycznych fundamentów stopniowo dewaluowanych przez gwałtowny rozwój technologiczny.
Pozostaje jednak pytanie: Gdzie znajduje się tajemnicza korelacja między etosem teorii krytycznej a medialnym aktem, za jednym zamachem trywializującym ludzką pracę (gest zdecydowanie antyhumanistyczny) i celebrującym schematyczność języka upodmiotawianych automatów?
Redaktor naczelny Off Radia przyznaje, że zaskoczyły go „skala zainteresowania projektem w niszowym, internetowo-cyfrowym programie poza główną anteną rozgłośni regionalnej” oraz „poziom emocji, jaki towarzyszył temu eksperymentowi”.
Wydaje się jednak, że o prawdziwym szoku nie mogło tu być mowy. W codzienności zdefiniowanej przez doniesienia o kolejnych aktualizacjach bota ChatGPT, gigantyczne zainteresowanie radiem prowadzonym przez zrobotyzowanych prezenterów jest raczej marną niespodzianką. Można wręcz zaryzykować podejrzenie, że rzeczone kontrowersje były spodziewaną reakcją i być może nadrzędnym celem całej operacji.
Zaskoczenie post factum werbalizowane przez osobę zawiadującą całą akcją zdaje się więc swego rodzaju „umoralnieniem” oryginalnych zamierzeń. Inicjatywa obliczona na sukces poprzez antagonizm, choć wygląda na najbardziej prawdopodobną z możliwości, to opcja, której należy się wyprzeć, gdyż nawet cyniczne realia XXI wieku nie są w stanie znieść cynizmu odartego z konwencji wielkiej narracji (diagnozy społecznej, badania naukowego).
Marcin Pulit odnosi się też do, jego zdaniem niesprawiedliwej, krytyki jako odzwierciedlającej „mechanizmy postprawdy” i udowadniającej, że w dzisiejszym dyskursie „fakty tracą na znaczeniu w zestawieniu z opowieścią, przemawiającą do emocji odbiorców i ich osobistych przekonań”.
Ponownie z treści oświadczenia można wysnuć wniosek, iż główny pomysłodawca projektu rozminął się z oficjalnymi założeniami. Zrównywanie polemicznych głosów z szerzeniem postprawdy, tj. konceptem przywołującym purnonsens absurdalnych teorii spiskowych i politycznych manipulacji, jest przecież bezpośrednim atakiem wymierzonym w coś, co Off Radio Kraków rzekomo propaguje ‒ przejawy krytycznego podejścia wobec aktualnych wykwitów technologicznego postępu.
Trudno nie odnieść wrażenia, że obiektywizacja działań radia, przy jednoczesnej próbie unieważnienia znaczenia społecznego sprzeciwu, jest przemyślaną taktyką, a nie łabędzim śpiewem ostatniego bastionu techno-moralności.
Autor wpisu konkluduje: „zależało nam na wywołaniu merytorycznej dyskusji na temat szans i zagrożeń związanych z rozwojem sztucznej inteligencji”. Nie jest to ani prawda, ani postprawda, a raczej półprawda. Owszem, działania Off Radia sprowokowały istotną debatę. Jednakże władze rozgłośni nie dostrzegają, że ich radio było jej tematem, a nie ‒ panelistą.
Łukasz Krajnik