Strona główna 9 ARTYKUŁY 9 Wywiady 9 Zrozumieć naukę: PROF. DR HAB. RYSZARD HORODECKI

Zrozumieć naukę: PROF. DR HAB. RYSZARD HORODECKI

utworzone przez | kwi 21, 2021 | Wywiady, Zrozumieć naukę

Niemal dwa miesiące przed końcem ubiegłego roku Uniwersytet Stanforda, wydawnictwo Elsevier oraz firma SciTech Strategies na łamach „PLOS Biology”* opublikowały listę 2% naukowców, których prace są najczęściej cytowane w literaturze naukowej. W tej grupie znalazło się siedmiuset dwudziestu sześciu naukowców z Polski, a wśród nich – czternastu badaczy z Uniwersytetu Gdańskiego. W poprzednim numerze „Gazety Uniwersyteckiej” zaprezentowaliśmy głosy badaczy z naszej uczelni dotyczące m.in. ich reakcji na wiadomość o znalezieniu się na liście najczęściej cytowanych naukowców na świecie. Od tego numeru rozpoczynamy publikację wywiadów przeprowadzonych z każdym z tych badaczy. Jako pierwszego o rozmowę poprosiliśmy prof. dr. hab. Ryszarda Horodeckiego.

▶ Naukowcy to nie tylko zaangażowani w swoją pracę pasjonaci, ale także ludzie z krwi i kości, którzy przeżywają chwile triumfu i porażek. Nie jest łatwo być najlepszym, jednak… jak to jest znaleźć się wśród siedmiuset dwudziestu sześciu najlepszych naukowców z Polski? Czy to kolejny ogromny sukces i motywacja do dalszej pracy?

Zacznę od tego, że jestem samoukiem w mojej dziedzinie. Jako młody, świeżo upieczony absolwent Wydziału Elektroniki Politechniki Gdańskiej trafiłem do nowo powstałej Katedry Fizyki Teoretycznej w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Gdańsku. I to był mój Oksford. Wykładów było multum, a robotników – mało; oprócz mnie w katedrze pracowali jeszcze tylko jej szef oraz jeden stażysta. Aby przekazać studentom rzetelną wiedzę, musiałem przede wszystkim samemu ją zdobyć, zakopać się w bibliotekach, książkach, artykułach, ponieważ smartfony pół wieku temu nie istniały. Chwile tryumfu wynikały z poczucia głębszego zrozumienia podstaw gałęzi fizyki, którą wykładałem. Smugą cienia na mojej pracy kładła się jedna wówczas świadomość, że pomimo udanego doktoratu wciąż nie zajmuję się tym, co mnie najbardziej interesuje – owianym tajemnicą światem kwantów. Wiele czasu poświęciłem na poszukiwania białych plam na mapie kwantowego świata i to przeważnie nieskuteczne, jak to opisałem w eseju Splątanie w naszym domu [w: 50 spotkań na 50-lecie UG, Wydawnictwo UG – przyp. red.]. Choć moja droga wiodła ugorem, po wielu latach, kiedy już połowa moich neuronów, zgodnie z badaniami amerykańskich naukowców, uległa rozpadowi, nadszedł przełom. Odkrycia przychodziły niespodziewanie i same w sobie sprawiały mi tyle naturalnej radości, że fakt, iż znalazłem się wśród siedmiuset dwudziestu sześciu najczęściej cytowanych naukowców z Polski, chociaż bardzo miły, nie stanowi dla mnie motywacji do dalszej pracy, nie odbieram go też jako wielkiego sukcesu. Pasja naukowa nigdy mnie nie opuszczała i tak jest nadal. Natomiast to, co mnie najbardziej cieszy w znalezieniu się na liście najczęściej cytowanych naukowców, to świadomość, że ta pozycja wpisuje się na konto mojej młodej uczelni, której dzieckiem się czuję.

▶ Naukowcy mierzą się w dzisiejszych czasach z ogromną konkurencją. Na świecie pracuje obecnie o wiele więcej badaczy niż w ciągu całej historii ludzkości, poczynając od babilońskich magów, egipskich kapłanów i greckich filozofów. Jeżeli weźmiemy to pod uwagę, to co pańskim zdaniem jest współcześnie najważniejsze w pracy naukowca?

Należy pamiętać, że wielkie odkrycia mnożą znaki zapytania w tempie szybszym niż przyrost liczby naukowców. Pod koniec dziewiętnastego wieku uważano, że w fizyce prawie wszystkie pytania doczekały się odpowiedzi. Na horyzoncie pozostała tylko jedna mała chmurka – problem ciała doskonale czarnego. Tymczasem u progu dwudziestego wieku Max Planck odkrył, że ta mała chmurka „żąda” kwantowego opisu świata, bez którego nie byłoby lasera, fotokomórki, zegara atomowego, bezpiecznego przesyłania informacji na odległość (kwantowa kryptografia), widoków na kwantowy komputer. Obecnie na horyzoncie znowu pojawiły się małe chmurki i pytania, takie jak: Dlaczego grawitacja, z którą zżyliśmy się od dziecka, uporczywie broni się przed kwantyzacją? Czym jest splątanie – czy to natychmiastowe korelacje między własnościami cząstek niezależne od odległości między nimi?

Podobnie jest w innych dziedzinach. Odkrycie podwójnej helisy DNA przez Jamesa Watsona i Francisa Cricka na podstawie zdjęć rentgenowskich badań strukturalnych wykonanych przez Rosalind Franklin w laboratorium Maurice’a Wilkinsa zapoczątkowało erę genetyki molekularnej. I tu, w tej kategorii poznawczej, też pojawiły się chmurki, a nawet chmury, takie jak problem notorycznej nieprzewidywalności funkcji wirusa w procesach życiowych, czy bardziej fundamentalna kwestia: Co jest „atomem” życia DNA czy pojedyncza komórka? Parafrazując Adama Asnyka, możemy powiedzieć: „Za każdym krokiem w tajniki stworzenia wiedza i niewiedza się rozprzestrzenia”.

Ta niekończąca się perspektywa procesu poznawczego wyklucza z zasady myślenie w stylu: Skoro tylu wybitnych zawodników, a może nawet – geniuszy – startuje w mojej konkurencji, to ja nie mam żadnych szans. Uwalnia nas też od bałwochwalczego balastu: pokusy pełnej kontroli nad naturą. Pozostaje tkwiący w nas czysty imperatyw szukania prawdy. Wyznam, że moim wzorem jest Mikołaj Kopernik, który reprezentował jednoosobowy uniwersytet, z kilkoma wydziałami: ekonomią, medycyną, prawem.

Wykonywał przy tym sumiennie obowiązki kanonika i uprawiał swoje hobby – astronomię. Oczywiście w obecnych czasach żaden geniusz w pojedynkę nie ma szans w zderzeniu z „galaktyką” wzajemnie przenikających się problemów i ilością nagromadzonej wiedzy. Ale sam rdzeń przesłania naukowego pozostaje niezmienny. Sztuką teraz staje się umiejętność pracy zespołowej, wzbudzania entuzjazmu dla projektu naukowego, a także, pomimo ograniczeń grantowych, odwaga w zrywaniu ze standardami, wreszcie optymalne otwarcie na świat, czyli takie, które nas wzmocni na obranym szlaku.

▶ Entuzjazm dla pracy naukowej, praca zespołowa, odwaga w zrywaniu ze standardami – to wszystko kojarzy się z uniwersytetem. Profesor Czesław Porębski, filozof i prawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego, napisał kiedyś, że idealna uczelnia jest „bytem niemal paradoksalnym, bo jako instytucja musi działać według reguł, a ma służyć czemuś bardziej wyjątkowemu: prawdziwie kreatywnej myśli”**. Jeżeli odwołamy się do tego cytatu, musimy przyjąć, że działamy według pewnych reguł etycznych, ale nierzadko służy to właśnie rozwojowi kreatywnej myśli. Wartość osiągnięć naukowych to jedno, ale co z umiejętnością przekazu tej wiedzy naukowej? Jak pisać, by być cytowanym?

Bardzo cenię profesora Czesława Porębskiego, znakomitego humanistę – klasyka, który wpisuje w swoją filozofię królową nauk – matematykę, skuteczne narzędzie w opisie fizycznego świata. Mnie jako fizykowi jest to bardzo bliskie, ponieważ bez zastosowania formalizmu matematycznego nie znalazłbym się na liście najczęściej cytowanych naukowców. Jego określenie idealnej uczelni odbieram jako rodzaj aforyzmu opartego na dychotomii między kreatywną myślą a regułami. Notabene, aforyzm ten promuje klasę „paradoksalnych” bytów, wyrosłych na podłożu studia generalia, którymi były średniowieczne uniwersytety: Boloński, Paryski, Oksfordzki, Akademia Krakowska – kuźnie znakomitych uczonych, których dokonania stanowią fundament współczesnej cywilizacji. Przypuszczam, że jednym z kluczy do rozszyfrowania tajemnicy pasma sukcesów tych uniwersytetów jest reguła, którą pięknie wydobył i sformułował profesor Kazimierz Twardowski w wykładzie „O dostojeństwie uniwersytetu” wygłoszonym z okazji nadania mu tytułu doktora filozofii honoris causa przez Uniwersytet Poznański: „Uniwersytet musi odgrodzić się od wszystkiego, co nie służy zdobywaniu prawdy naukowej. Musi przestrzegać należytego dystansu między sobą a zgiełkiem ścierających się poglądów społecznych, ekonomicznych, politycznych i wszystkich innych”.

To dlatego Wojciech z Brudzewa, którego wykładów słuchał Mikołaj Kopernik, mógł sobie bezkarnie krytykować system Ptolemeusza. Historia uczy, że łamanie tej reguły przynosiło nieszczęsne skutki: proces Galileusza, stracenie na gilotynie Antoine’a Lavoisiera, emigracja Alberta Einsteina z hitlerowskich Niemiec. Reguła Twardowskiego nie krępuje myśli kreatywnej, ale daje jej wiele stopni swobody. Oczywiście nie ma i nie będzie idealnej reguły. Wiąże się to z nieuniknionym napięciem między procesem dążenia do prawdy a instytucjonalnymi więzami nałożonymi na uczonego.

▶ Aż czternastu naukowców z Uniwersytetu Gdańskiego znalazło się w gronie najczęściej cytowanych naukowców na świecie. To ogromne osiągnięcie, jednak nie jest to najwyższy wynik, biorąc pod uwagę liczbę cytowanych naukowców na poszczególnych uczelniach w Polsce. To odpowiednio: Uniwersytet Warszawski – pięćdziesięciu czterech naukowców, Uniwersytet Jagielloński – czterdziestu czterech, Politechnika Warszawska – czterdziestu jeden, Akademia Górniczo-Hutnicza – trzydziestu czterech i Politechnika Wrocławska – dwudziestu siedmiu. Jak Uniwersytet Gdański może dołączyć do grona uczelni z najwyższą w Polsce liczbą cytowanych badaczy?

To jest pytanie „techniczne”, na które trudno odpowiedzieć. Można najwyżej dla polepszenia samopoczucia myśleć, że nasza Alma Mater jest relatywnie młoda i jej kadra naukowa jest szczuplejsza w stosunku do przodujących uczelni. Należy się jednak przede wszystkim cieszyć z tego, że Uniwersytet Gdański w ogóle powstał, i oddać chwałę jego twórcom. Wierzę głęboko, że mimo tak zaburzonej rzeczywistości, w jakiej żyjemy, nadchodzi czas, kiedy ten wskaźnik się poprawi, wszak jest w nas wiele ukrytej energii twórczej.

▶ Profesor Adriana Zaleska-Medynska jest jedyną kobietą w gronie czternastu naukowców z UG, którzy znaleźli się na liście najczęściej cytowanych naukowców na świecie. W całym tym zestawieniu kobiet jest zdecydowanie mniej niż mężczyzn. Kilka lat temu profesor Barbara Walter z Uniwersytetu Kalifornii w San Diego na podstawie swoich badań wykazała, że artykuły, w których autorami byli mężczyźni, otrzymywały średnio pięć cytowań więcej od tych, w których autorami były tylko kobiety. Ta nierówność się zmniejsza, ale wciąż jest zauważalna. Dlaczego tak się dzieje?

Na wstępie mała dygresja. Był taki smutny czas, kiedy wypełniało się kwestionariusz, który zawierał pytanie o pochodzenie. Standardowo wpisywało się „robotniczo- chłopskie” albo – „pracująca inteligencja”. Pamiętam, jak słynny chirurg gdański, profesor Jerzy Giedroyć, urodzony w Petersburgu, opowiadał mi, że długo zastanawiał się, co wpisać w kwestionariuszu i w końcu wpisał „kniaź”. Mógł sobie na to pozwolić. Był mistrzem skalpela. Ale był też czas, gdy inny wpis: „pochodzenie żydowskie” równał się wyrokowi śmierci, którego nie uchylały żadne kwalifikacje. Teraz wróćmy do meritum. Jak wiadomo, dotychczas nie ma podstaw naukowych do jakiejkolwie kategoryzacji ludzi ze względu na ich mózgi, w szczególności nie ma podstaw do twierdzenia o przewadze mózgu męskiego nad mózgiem żeńskim pod względem kreatywności. Natomiast u podłoża zjawiska dominacji męskiej w nauce leży łańcuch różnych uwarunkowań wpisanych w trajektorię grecko- łacińskiej cywilizacji zdominowanej przez mężczyzn, która sama nie cofnie się do swojego początku. Jednakże głębsza odpowiedź na to pytanie domaga się zdecydowanie szerszego kontekstu włączającego kategorię szczęścia osoby ludzkiej – temat, pod którym uginają się półki. Każda sytuacja życiowa zobowiązuje nas do wyborów mogących decydować o całej drodze i jakości naszego życia, w którym kryterium kariery jest tylko jednym z parametrów.

Bywa, że szczęście i pasja naukowa idą w parze. Tak było w przypadku Marii Skłodowskiej- Curie, której rodzinnego szczęścia nie przekreśliły ani niewyobrażalnie ciężkie warunki pracy, ani wielkie odkrycia, a nieszczęśliwy wypadek – śmierć Piotra Curie pod kołami wozu. Podobnie harmonijne małżeństwo tworzyli Irena Joliot-Curie i Fryderyk Joliot-Curie. W mojej dziedzinie mogę wskazać kilka szczęśliwych małżeństw, w których oboje małżonkowie należą do elity nauki światowej, a cytowania publikacji naukowych żon są naprawdę imponujące. Ale są także wspaniałe kobiece postacie, które same podbiły świat nauki. Choćby Karolina Lanckorońska – kierownik Katedry Historii Sztuki na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, więźniarka obozu Ravensbrück, autorka bestselleru Wspomnienia wojenne, której zasługi dla nauki i kultury polskiej oraz europejskiej trudno przecenić, dalej – Anna Świderkówna, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, światowej klasy papirolog, stypendystka rządu francuskiego w Instytucie Papirologii paryskiej Sorbony.

Fakt, że nierówność w cytowaniu się zmniejsza, budzi nadzieje na przyszłość. Zdradzę, że jako główny organizator corocznych międzynarodowych sympozjów z informatyki kwantowej zawsze pilnowałem, aby w gronie zaproszonych znakomitych naukowców znalazły się wybitne postacie kobiece. Jeżeli chodzi o życiowe wybory, to dodam przykład z własnego podwórka. Oto zwróciła się do mnie niezwykle zdolna studentka z zapytaniem, czy może u mnie zrobić doktorat. Odpowiedziałem, że z przyjemnością ją przyjmę, ale najpierw niech głębiej rozważy „za” i „przeciw”, wszak nauka to bardzo wymagająca pani. Po miesiącu podjęła decyzję. Obroniła znakomicie doktorat. Z powodzeniem prezentowała wyniki na międzynarodowych konferencjach. Po doktoracie podjęła pracę w bankowości i poświęciła się swojej rodzinie…

▶ Dziękuję za rozmowę.

Profesor dr hab. Ryszard Horodecki
Profesor nauk fizycznych, jeden z czołowych polskich fizyków. Obecnie pracuje na stanowisku profesora w Międzynarodowym Centrum Teorii Technologii Kwantowych. Jest głównym organizatorem Krajowego Centrum Informatyki Kwantowej UG oraz członkiem rzeczywistym Polskiej Akademii Nauk i członkiem organizacji Academia Europaea. Został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (2013) i Medalem Komisji Edukacji Narodowej.

*Czasopismo „PLOS Biology” było pierwszą inicjatywą wydawniczą organizacji non profit Public Library of Science (PLOS), która zajmuje się publikacją treści naukowych na zasadzie otwartego dostępu. Powstało z inicjatywy naukowców z Uniwersytetu Stanforda i swoją siedzibę ma w Stanach Zjednoczonych. Profil czasopisma obejmuje szeroko pojętą biologię z uwzględnieniem tematyki na pograniczu biologii, chemii, medycyny i matematyki. I to naukowcy z tych dziedzin naukowych byli oceniani w tym rankingu.
**UNIWERSYTET JAGIELLOŃSKI – Z naukowcami o nauce