1.
Układ ulic w miasteczku Malia przypomina siatkę, miejscami zniekształconą z powodu pagórkowatego terenu. Każdy czworokąt – także ten nierównoboczny – zawiera ślepe uliczki lub podwórza bez wyjścia.
W jednej z takich domkniętych przez ściany przestrzeni natknąłem się na zdezelowany japoński pickup z lat siedemdziesiątych, wciąż używany. Na pace skrzynie po owocach – puste, bo sezon turystyczny dobiegł końca.
Ten obraz to metafora śródziemnomorskiej wyspy – po skonsumowaniu przez turystów. Być może to symbol czegoś jeszcze?
2.
Wyspa Kreta użyczyła mi plenerów do zdjęć, a w zamian dałem jej cierpki owoc prawdy o Kreteńczykach, Grekach, Europejczykach. Wszyscy stanęliśmy bo wiem na skraju przepaści, gdyż doszło do zatarcia dotychczasowych szlaków do dobrobytu. Bezwzględne mechanizmy ekonomii odcisnęły swoje piętno w tych kadrach. Zdjęcia dokumentują pustkę, która za każdym razem pozostaje po zakończonym sezonie. Pustkę po wycofaniu się życiodajnego strumienia zamożnych turystów z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Rosji. Pustkę, która będzie trwała od października do maja.
Grecja z powodu festiwalu błędów polityków, kryzysu finansowego lat 2007–2009, później także pandemii COVID-19 została wypchnięta poza mapę bogactwa. Czym stała się wskutek niepowodzeń i w obliczu niesprzyjających okoliczności? Biednymi peryferiami? Narożnikiem „zjednoczonej Europy”?
3.
Tak wygląda teraz kolebka europejskiej cywilizacji poza miejscami przeznaczonymi dla oczu przyjezdnych – poza strefami poniekąd wydzielonymi oraz zagospodarowanymi dla przemysłu masowej turystyki.
Takie widoki nie są produktem turystycznym i nie zejdą z lady na Instagramie, gdzie na sprzedaż wystawia się jedynie wyobrażenia na temat miejsc. Gdzie walutą są „polubienia” i „zasięgi”. Czy to efektowna agonia nieefektywnej rzeczywistości ekonomicznej?
Grecy odzierają z futer norki, sobole, szynszyle i lisy srebrne dla produkcji szub. Wbrew utartemu poglądowi Rosjanki, Ukrainki, Bułgarki wcale nie gustują w futrach. I nie tylko te, które znam osobiście lub z ekranu telewizora. Najczęściej kupowały je – jak wspominają Kreteńczycy – Brytyjki, Francuzki i Niemki, zanim stało się to niemodne. Kto teraz kupuje piękną pamiątkę zdartą z martwych zwierząt? Kogo stać na taki zakup – finansowo i moralnie?
Kto kupuje więc te szuby na greckiej wsi? Ano tacy turyści, którzy mają aspiracje wyrobione przez masowe media i chcą liznąć wielkiego świata. Blichtru, który przypadł celebrytom i świeżym elitom. Młody Kreteńczyk zatrudniony w fermie zwierząt futerkowych, świetnie odgadujący społeczne kotwice, powiedział mi na ucho: – Głupków na Zachodzie macie takich samych jak idoli!
Mądry w swej złośliwości i szczery jak dumny Grek. Oto głos młodego pokolenia, które jest gotowe wydobyć wyspę z ekonomicznych zależności – tylko nie ma na to pieniędzy. Jest nadzieja na poukładanie porządku świata, ale nikła… Takie zapatrywania nie wybrzmią głośniej, póki w sezonie będą przybywali turyści z wypchanymi portfelami.
Późnym latem ziemia na Krecie długo trzyma żar słońca. Bankructwo kraju, kryzys finansowy, globalna epidemia, a teraz groźba odcięcia – z powodu wojennych sankcji – od portfeli dobrze sytuowanych Rosjan. Grecja od trzynastu lat jest pogrążona w kryzysie finansowym, a kolejnych problemów przybywa. Grunt pali się pod nogami?
4.
Ogień przemian przynosi zagładę, a także odnowienie.
Kreta to kolebka europejskiej cywilizacji. Prócz antycznych pamiątek zobaczyłem tam koniec pewnej epoki. Co nastanie po niej?
Adam Majewski
Wrzesień 2022